Rowerowy Zgierz - jak, czemu i dlaczego nie
Minął ponad rok od momentu jak wystartowałem z inicjatywą i zaczynam powoli mieć wrażenie, że się po prostu odbijam od ścian urzędów.
Nie zamierzam tutaj narzekać, na narzekanie jeszcze przyjdzie moment ale chciałem tu opisać sytuację jak ona wygląda z mojego punktu widzenia, jaki mam pomysł na Zgierz i dlaczego idzie to tak opornie.
Jaki jest w tym cel?
Cel mojej inicjatywy nie jest skomplikowany (na pierwszy rzut oka). Celem jest wysokiej jakości infrastruktura rowerowa, która jest budowana w sposób logiczny, bezpieczny i użyteczny.
Proste, prawda? Ale jak dobrze śledzicie mój fanpage lub to co się dzieje w mieście, okazuje się, że wcale nie takie proste.
Moim zdaniem, dobrym wzorem do naśladowania jest Wrocław. Dlaczego?
Będąc we Wrocławiu nie trudno się zauroczyć liczbą pasów rowerowych i śluz czy nawet dość egzotycznymi rozwiązaniami jak na Polskie warunki.
Geneza tego jest prosta, mały budżet.
Na przełomie lat 2010-2014 roczny budżet rowerowy Wrocławia wynosił 1,8-3 mln zł. Jest to mało w skali dużego miasta. Dla porównania w Łodzi budżet w tych latach potrafił wynosić 10 do 18 mln zł. (źródło: http://wrower.pl/).
Natomiast jeżeli spojrzymy na liczbę km dróg rowerowych, to zauważymy coś dziwnego, w tych latach był jeden z najwyższych przyrostów liczby kilometrów. Tylko w latach 2010-2011, tych kilometrów przybyło aż 30, kiedy średnio rocznie budowano 5 km dróg dla rowerów (źródło: https://www.wroclaw.pl/inwestycje-rowerowe-we-wroclawiu-w-2017-roku). Pasy są prostym sposobem na efektowny ekonomicznie przyrost infrastruktury rowerowej, która do tego spełnia warunki podane na początku artykułu.
Zgierz bogatym miastem nie jest. Mamy problem z liniami tramwajowymi, problem ze smogiem, z mogilnikami na Borucie i zrozumiałe jest to, że infrastruktura rowerowa nie ma najwyższego priorytetu w budżecie.
Ponad to wiele ulic w mieście jest za wąska by kombinować z separowaną drogą rowerową. Najczęściej jest to po prostu utrudnienie, niż faktyczna zmiana na plus (vide ciąg pieszo-rowerowy na Parzęczewskiej).
Mało tego, pasy dla rowerów są właściwie najłatwiejszym rozwiązaniem do zaprojektowania i wykonania na ulicy. Drogę rowerową trzeba łączyć z jezdniami, łuki muszą być pod odpowiednimi kątami, jeszcze trzeba logicznie to wszystko połączyć, żeby rowerzyści mogli z takiej drogi przedostać się w każdym możliwym kierunku na skrzyżowaniu, niwelacja krawężników, żeby szprych w kole nie połamać, już nie mówiąc o pieszych, którzy najbardziej na tym cierpią, gdyż najczęściej im zabiera się cenną przestrzeń na ulicach.
A pasy rowerowe cóż, po prostu się maluje, nie ma w tym dużej filozofii :) (pomijam tu kwestie projektu organizacji ruchu ale separowana droga rowerowa, to na tym jednym projekcie się nie kończy).
To gdzie tu jest problem?
Przeglądając Polskie Forum Wieżowców na trafiłem na taką wizualizację:
Wydawać by się mogło, że w całej Polsce obowiązuje jednakowe rozporządzenie w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne, a każde miasto dysponuje takimi samymi narzędziami w jaki sposób mogą kreować ulice w naszych miastach.
Natomiast u nas się jakoś nie da. Tłumaczenia są różne ale nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by ktoś podał argument inny niż w stylu "wydaje nam się".
W Zgierzu nie mamy praktycznie żadnych dokumentów strategicznych mówiących na jakich zasadach ta infrastruktura ma powstawać. Nie ma takich dokumentów ani w mieście, ani w powiecie. Jedynym dokumentem są tutaj warunki techniczne i rozporządzenie o znakach i sygnałach drogowych, które są ogólnopolskie. I postępując zgodnie z nimi barier w powstaniu kontruchu na ul. Mielczarskiego, czy na ul. Czarnej nie ma. Bariera jest sztuczna.
Obawa przed nowymi rzeczami jest zrozumiała tylko skąd można wiedzieć, że coś jest bezpieczne lub nie, jeżeli nie testuje się tych rozwiązań lub nie dzieli się doświadczeniami z urzędnikami i organizacjami społecznymi z innych miast. Nie jesteśmy jedynym miastem na bezludnej wyspie, a mam wrażenie, że przecieram tutaj pewien szlak, który już dawno powinny przetrzeć osoby kompetentne, które z pewnymi dokumentami powinny być na bieżąco.
Statystyki policyjne, standardy rowerowe z innych miast, baza wiedzy organizacji społecznych takich jak Zielone Mazowsze, czy Fundacji Fenomen. Te wszystkie informacje stoją otworem, są publicznie dostępne w internecie. Starczą dobre chęci.
Czy tych chęci w Zgierzu brakuje?
Zadam pytanie, może nawet retoryczne.
Czy chcemy budować infrastrukturę rowerową czy to tylko taki gadżet na ulicy jak kwietnik czy wzorki na chodniku, które tylko wyglądają?
Jeżeli jednak to pierwsze, to bardzo bym prosił nie ignorować chęci współpracy i rozmawiać.
Inaczej nigdy się nie doczekamy zmian jakościowych infrastruktury rowerowej w naszym mieście.
Na sam koniec chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy z zaciekawieniem obserwują, popierają mnie, a przede wszystkim tym, którzy służą mi pomocą w zmienianiu naszego miasta, którzy służą poradą, pomocą w dotarciu do urzędników czy wsparciem merytorycznym czy mentalnym.
Naszym urzędnikom życzę więcej odwagi, więcej ciekawości w celu poznania jak tą infrastrukturę tworzyć, jak ją stosować oraz wyjścia ze schematycznego myślenia, że najbezpieczniejsza droga rowerowa wygląda jak chodnik.
Naprawdę jak się chce, to się da. Niech wzorem będzie bardzo prosta ale udana zmiana na ul. Wspólnej czy w przypadku powiatu ul. Konstantynowska, z początkowymi trudnościami ale w końcu ta ulica stała się bezpieczna dla rowerzystów.
Broni nie składam, walczę dalej, może w tym roku z waszą pomocą uda się przełamać lody w budżecie obywatelskim :)
Nie zamierzam tutaj narzekać, na narzekanie jeszcze przyjdzie moment ale chciałem tu opisać sytuację jak ona wygląda z mojego punktu widzenia, jaki mam pomysł na Zgierz i dlaczego idzie to tak opornie.
żródło: skyscrapercity.com - Forum Polskich Wieżowców/Infrastruktura rowerowa/[Wrocław]Infrastruktura rowerowa
Jaki jest w tym cel?
Cel mojej inicjatywy nie jest skomplikowany (na pierwszy rzut oka). Celem jest wysokiej jakości infrastruktura rowerowa, która jest budowana w sposób logiczny, bezpieczny i użyteczny.
Proste, prawda? Ale jak dobrze śledzicie mój fanpage lub to co się dzieje w mieście, okazuje się, że wcale nie takie proste.
Moim zdaniem, dobrym wzorem do naśladowania jest Wrocław. Dlaczego?
Będąc we Wrocławiu nie trudno się zauroczyć liczbą pasów rowerowych i śluz czy nawet dość egzotycznymi rozwiązaniami jak na Polskie warunki.
Geneza tego jest prosta, mały budżet.
Na przełomie lat 2010-2014 roczny budżet rowerowy Wrocławia wynosił 1,8-3 mln zł. Jest to mało w skali dużego miasta. Dla porównania w Łodzi budżet w tych latach potrafił wynosić 10 do 18 mln zł. (źródło: http://wrower.pl/).
Natomiast jeżeli spojrzymy na liczbę km dróg rowerowych, to zauważymy coś dziwnego, w tych latach był jeden z najwyższych przyrostów liczby kilometrów. Tylko w latach 2010-2011, tych kilometrów przybyło aż 30, kiedy średnio rocznie budowano 5 km dróg dla rowerów (źródło: https://www.wroclaw.pl/inwestycje-rowerowe-we-wroclawiu-w-2017-roku). Pasy są prostym sposobem na efektowny ekonomicznie przyrost infrastruktury rowerowej, która do tego spełnia warunki podane na początku artykułu.
Zgierz bogatym miastem nie jest. Mamy problem z liniami tramwajowymi, problem ze smogiem, z mogilnikami na Borucie i zrozumiałe jest to, że infrastruktura rowerowa nie ma najwyższego priorytetu w budżecie.
Ponad to wiele ulic w mieście jest za wąska by kombinować z separowaną drogą rowerową. Najczęściej jest to po prostu utrudnienie, niż faktyczna zmiana na plus (vide ciąg pieszo-rowerowy na Parzęczewskiej).
Mało tego, pasy dla rowerów są właściwie najłatwiejszym rozwiązaniem do zaprojektowania i wykonania na ulicy. Drogę rowerową trzeba łączyć z jezdniami, łuki muszą być pod odpowiednimi kątami, jeszcze trzeba logicznie to wszystko połączyć, żeby rowerzyści mogli z takiej drogi przedostać się w każdym możliwym kierunku na skrzyżowaniu, niwelacja krawężników, żeby szprych w kole nie połamać, już nie mówiąc o pieszych, którzy najbardziej na tym cierpią, gdyż najczęściej im zabiera się cenną przestrzeń na ulicach.
A pasy rowerowe cóż, po prostu się maluje, nie ma w tym dużej filozofii :) (pomijam tu kwestie projektu organizacji ruchu ale separowana droga rowerowa, to na tym jednym projekcie się nie kończy).
To gdzie tu jest problem?
Przeglądając Polskie Forum Wieżowców na trafiłem na taką wizualizację:
żródło: skyscrapercity.com - Forum Polskich Wieżowców/Infrastruktura rowerowa/[Wrocław]Infrastruktura rowerowa
Wizualizacja pochodzi z projektu przebudowy ulicy Drobnera i Dubois we Wrocławiu. Organizacja ruchu z początku wygląda na skomplikowaną ale wcale taka nie jest. Rower jest traktowany jak pojazd, a nie jak się zwykło uważać tzw. pieszy na kółkach.
Co by nie mówić robi wrażenie. Jest odważny ale organizacja ruchu jest czytelna. Zaprojektowano to jak ulicę, jak infrastrukturę dla samochodów ale w mniejszej skali, a nie jak chodnik z asfaltową nawierzchnią. Projekt jest trochę nie aktualny ale nie w tym rzecz.
Gdyby wymienić urzędników wrocławskiego ZDiUM na urzędników z Urzędu Miasta Zgierza z wydziału inwestycji i rozwoju czy z wydziału drogownictwa w Starostwie Powiatowym, to czy coś takiego miało by prawo powstać we Wrocławiu, już nie mówiąc o wielu podobnych projektach jak pasach rowerowych na Kazimierza Wielkiego, kontrapasach na Ruskiej czy śluz na pl. Bema, pl. Wróblewskiego czy wielu innych skrzyżowaniach?
Tego na 100% nie wiemy ale najprawdopodobniej odpowiedź by brzmiała nie.Wydawać by się mogło, że w całej Polsce obowiązuje jednakowe rozporządzenie w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne, a każde miasto dysponuje takimi samymi narzędziami w jaki sposób mogą kreować ulice w naszych miastach.
Natomiast u nas się jakoś nie da. Tłumaczenia są różne ale nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by ktoś podał argument inny niż w stylu "wydaje nam się".
W Zgierzu nie mamy praktycznie żadnych dokumentów strategicznych mówiących na jakich zasadach ta infrastruktura ma powstawać. Nie ma takich dokumentów ani w mieście, ani w powiecie. Jedynym dokumentem są tutaj warunki techniczne i rozporządzenie o znakach i sygnałach drogowych, które są ogólnopolskie. I postępując zgodnie z nimi barier w powstaniu kontruchu na ul. Mielczarskiego, czy na ul. Czarnej nie ma. Bariera jest sztuczna.
Obawa przed nowymi rzeczami jest zrozumiała tylko skąd można wiedzieć, że coś jest bezpieczne lub nie, jeżeli nie testuje się tych rozwiązań lub nie dzieli się doświadczeniami z urzędnikami i organizacjami społecznymi z innych miast. Nie jesteśmy jedynym miastem na bezludnej wyspie, a mam wrażenie, że przecieram tutaj pewien szlak, który już dawno powinny przetrzeć osoby kompetentne, które z pewnymi dokumentami powinny być na bieżąco.
Statystyki policyjne, standardy rowerowe z innych miast, baza wiedzy organizacji społecznych takich jak Zielone Mazowsze, czy Fundacji Fenomen. Te wszystkie informacje stoją otworem, są publicznie dostępne w internecie. Starczą dobre chęci.
Czy tych chęci w Zgierzu brakuje?
ul. Długa między ul. Cezaka, a ul. Sikorskiego
Zadam pytanie, może nawet retoryczne.
Czy chcemy budować infrastrukturę rowerową czy to tylko taki gadżet na ulicy jak kwietnik czy wzorki na chodniku, które tylko wyglądają?
Jeżeli jednak to pierwsze, to bardzo bym prosił nie ignorować chęci współpracy i rozmawiać.
Inaczej nigdy się nie doczekamy zmian jakościowych infrastruktury rowerowej w naszym mieście.
Na sam koniec chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy z zaciekawieniem obserwują, popierają mnie, a przede wszystkim tym, którzy służą mi pomocą w zmienianiu naszego miasta, którzy służą poradą, pomocą w dotarciu do urzędników czy wsparciem merytorycznym czy mentalnym.
Naszym urzędnikom życzę więcej odwagi, więcej ciekawości w celu poznania jak tą infrastrukturę tworzyć, jak ją stosować oraz wyjścia ze schematycznego myślenia, że najbezpieczniejsza droga rowerowa wygląda jak chodnik.
Naprawdę jak się chce, to się da. Niech wzorem będzie bardzo prosta ale udana zmiana na ul. Wspólnej czy w przypadku powiatu ul. Konstantynowska, z początkowymi trudnościami ale w końcu ta ulica stała się bezpieczna dla rowerzystów.
Broni nie składam, walczę dalej, może w tym roku z waszą pomocą uda się przełamać lody w budżecie obywatelskim :)
Komentarze
Prześlij komentarz